UWAGA!!


Uwaga!
Na tej stronie znajdują się treści o tematyce yaoi, czyli w skrócie o miłości dwóch mężczyzn. Jeżeli nie tolerujesz tego typu związków - opuść tę stronę bez zbędnych komentarzy. Wszystkich pozostałych gorąco zapraszam do zagłębienia się w świat Celtic Desires Studio.
Obrazek w nagłówku pozwoliłam sobie delikatnie przerobić. Oryginał znalazłam na stronie 'zerochan.net'. Nie utożsamiam się z autorem ani nie przywlaszczam sobie praw autorskich.
Pozdrawiam, Celliano.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

no.6

Wesolych Swiat moje kroliczki, ktore to czytacie! 

Od Hibari'ego


I od Shizuo i Izayi

No i wiadomo ode mnie <3

A tu (moze malo swiateczna, ale jakis element zimy w sobie ma) notka no.6, zapraszam! :)
_______________________________________________________________________

i n f o r m a t i o n s //.

rodzaj; yaoi
uwagi; jak zwykle seks, seks i jeszcze raz seks <3

miejsce akcji; lodowisko i inne
bohaterowie; postacie wymyślone

nuta na dzis; block b - nillili mambo <3

enjoy !! <3
_______________________________________________

Wczesne popołudnie.

Poszliśmy tam z klasą. Czternaście osób plus nauczycielka. Staliśmy przed bramką i czekaliśmy na swoją kolej. Jeszcze dziesięć minut. Ciągle zerkałem na zegarek. Byłem ostatni w kolejce. Obok stał jakiś facet. Był o głowę wyższy ode mnie. Miał krótko przystrzyżone włosy. Schludnie ubrany. W sumie ciacho. Ale nie miałem zamiaru się wygłupiać przy klasie. Cholera, ciągle na mnie zerkał. Kiedy się odwróciłem i spytałem o co chodzi, obejrzał mnie całego i oblizał wargę. O kurwa. Odwróciłem głowę. Otworzyli nam bramkę. Boże, co to będzie, ja nie umiem jeździć na łyżwach. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałem? Dobra, coś się wykombinuje. Moja kolej. Wszedłem powoli, trzymając sie barierki. Tylko spojrzałem a wszyscy już jeździli. Tylko ja głupi stałem w miejscu. Co za wstyd! Znowu ten facet. Podjechał do mnie i spytał czy coś się stało. Skłamałem, że zakręciło mi się w głowie. Nie mogło wyjść na jaw, że pierwszy raz mam na sobie łyżwy. Na to podjechał bliżej i nachylił się nad moim uchem. Zaproponował, że może nauczyć mnie jeździć. I zrobiłem się cały czerwony. Odmówiłem i już za chwilę podjechał mój kolega. Nakłamałem, że to mój wujek. Nie wiem czemu akurat to. Gadałem co mi ślina na język przyniosła. On udawał, że to prawda. Zapoznali się. Wtedy dowiedziałem się jak ma na imię. Po chwili kolega odjechał a my zostaliśmy sami. Chciał mnie przelecieć w zamian za kłamstwa. Po usłyszeniu takiej propozycji wkurzyłem się na maksa. Zszedłem z lodowiska. Zacząłem krzyczeć, że jest jakimś zboczeńcem, ale nikt mnie nie słyszał. Było głośno, a do tego jeszcze grała muzyka. Skierowałem się do łazienki. Wiedziałem, że idzie za mną. Ale przecież nic by mi nie zrobił. Musiałem się przesłyszeć. Zdjąłem łyżwy i wyszedłem na sztuczną trawę. On zrobił to samo. Łazienka męska była pusta. Cholera. Wszedł za mną i zamknął drzwi. Stałem przed umywalką i płukałem twarz letnia wodą. Zakręciłem kurek i wytarłem się ręcznikami papierowymi. Wtedy oparł mnie o ścianę i zbliżył twarz. Zaczął coś mówić, że nie zrobi mi krzywdy, ale to jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło. Odwróciłem twarz na bok. No to on ją z powrotem. Zbliżył swoje usta, chcąc mnie pocałować. Zamknąłem oczy. Po chwili poczułem na powiece ciepłe wargi. Uspokoiłem się trochę. Ale chwilę później zaczął mnie dotykać. Chwila! Nie będzie mnie jakiś obcy facet obmacywał. Odepchnąłem go. Zrobiłem mu 'jazdę', że ledwo mnie poznał i już chce nie wiadomo czego. Poza tym jestem facetem a faceci tego nie robią! Nie odpowiedział nic. Zdjął swoją kurtkę. Potem chciał moją ale nie zgodziłem się. Chciałem wyjść z łazienki. Oczywiście nie pozwolił mi. Usłyszałem cichy szept przy uchu, że udowodni mi. Ech? Ale faceci... no nie mogą razem! No jak on sobie to wyobraża? Przenieśliśmy się do kabiny. Zaczął mnie rozbierać. Dobra. Ciekawy byłem jak to się dalej potoczy. Na szczęście ścianki kabiny sięgały podłogi. Dotykał mnie wszędzie. Całował nie tylko w usta. Było mi dobrze. Zaraz. Przecież ja nawet nigdy tego nie robiłem. Kurwa, pierwszy raz i już z facetem?! Co za pedał mnie spłodził!! Ale co poradzę, że było fajnie. Nie chciałem przestawać. Poczułem, że robi mi się zimno. Zdjął mi slipy. Cholera co on robi! Odepchnąłem go. Zaczął się śmiać. A mi już stał... Powiedziałem, że teraz już sam sobie poradzę. Ale nie dał za wygraną. Zdjął swoje spodnie razem z... bokserkami. Zrobiło mi się głupio. Łaaa! Wielki! A jaki sztywny. Zakryłem twarz dłońmi. Powiedział, żebym tego nie robił, bo jestem śliczny. To teraz już nie mogłem ich zabrać. Zrobił to sam. Wziął moje ręce i objął nimi siebie. Złapał mnie za pośladki i podniósł. Wystraszyłem się. Zauważył to więc uspokoił mnie głębokim pocałunkiem. Nie wiedziałem co chce zrobić. Po chwili poczułem zanurzającego się we mnie palca. Krzyknąłem. To na takiej zasadzie?! To ja dziękuję! Ale byłem tak podniecony, że wcale nie chciałem przestawać. Palec we mnie był coraz głębiej. Szarpałem się. Zaczął we mnie grzebać! Mówił coś, że zaraz znajdzie to miejsce ale zupełnie nie wiedziałem o co chodzi. To nie było fajne uczucie. Zacząłem całować go, żeby tylko się czymś zająć. Wszędzie. Mokro i namiętnie. I nagle jęknąłem głośno. Zrozumiałem o co chodzi z tym miejscem. Zacząłem się nabijać ale on wyjął palca. Byłem zawiedziony. Uśmiechnął się i podniósł mnie. O kurwa. Zastąpił to czymś większym. Krzyczałem najgłośniej jak mogłem. Nie  przejmowałem się światem zewnętrznym. Modliłem się, żeby to przeżyć. On wydawał się coraz szczęśliwszy. Widocznie jemu było dobrze. Ale mnie bolało. 
Taaak! Wreszcie. Dotarł do końca. Tam było najlepiej. Było tak dobrze, że sam zacząłem się nabijać. Jęczałem, wzdychałem naprzemiennie z krzykiem. On był spokojniejszy ale widać było po twarzy, że jest w niebie. Co ja zrobiłem. Po kilku razach rozlałem się na jego nagi tors. Nie wiem dlaczego ale z oczu popłynęły mi łzy. Tym razem to on się wystraszył. Spytał dlaczego płaczę. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Nie poczułem jego w środku. Przepraszałem, iż nawet nie spostrzegłem że to już. Ale chwila, wciąż mi stał... On zaśmiał się pod nosem. Zaczerwieniłem się po uszy. Otarł mi łzy i znów zaczął się poruszać. Zaczął pieścić ręką moją - niewielką bo niewielką ale chlubę. Zacząłem ocierać się o niego całym ciałem. Całowaliśmy się. Najpierw doszedłem ja, ale już po chwili on się spełnił. Było nam wspaniale. Byłem szczęśliwy, że pozwoliłem mu zrobić to ze mną..
























_____________________________________________________________________
Obrazek znalazłam w internecie. Nie jestem jego autorką. 
___________________________________________________

Slow wiecej do dodania nie mam, jeszcze raz tylko zycze wam wszystkim Wesolych Swiat, a na Nowy Rok sprobuje cos nowego skombinowac ;)

___________________________________________________________________________

Jeśli dobrnęłaś (/dobrnąłeś) do tego momentu, podoba Ci się moja twórczość [ew. blog] i chcesz więcej - skomentuj. Inaczej nie będę miała motywacji .__.
_______________________________

Pozdrawiam i do następnego! 
~Celliano

poniedziałek, 1 października 2012

No.5


i n f o r m a t i o n s //.

rodzaj; yaoi
uwagi; seks. :3

miejsce akcji; basen publiczny
bohaterowie; postacie wymyślone

enjoy !! <3
_________________________________________________

Basen publiczny. Zakryte pomieszczenie.

Moja matka wymyśliła sobie, że syn jej najlepszej przyjaciółki nauczy mnie pływać. No to teraz mam. Szesnaście lat i nie potrafię tak podstawowej rzeczy. Boże, co za wstyd. A on starszy jest ode mnie o niespełna osiem. W życiu nie pokażę się mu w samych gaciach! Bo on już jest taki... dojrzały? Poza tym nienawidzę wody! Ale okej. Będę twardy. Wyszedłem z szatni.   On już czekał na mnie zanurzony. Dokoła było tylko parę osób. I dobrze. Uśmiechnął się. Ja nie miałem ochoty na udawanie szczęśliwego. Spytał czy jestem zły. Oczywiście zaprzeczyłem. Kucnąłem i zamoczyłem stopę w wodzie. Zimna! Chcąc odskoczyć, upadłem na tyłek. Zaśmiał się. Wszedłem powoli i zbliżyłem się. Poinstruował mnie o paru rzeczach. Powiedział, żebym położył mu się na rękach. Chyba zwariował! Ale jak trzeba, to się poświęcę. Zrobiłem co kazał. Na początku jedną rękę trzymał na podbrzuszu ale szybko przesunął ją niżej. Pomyślałem o nim jak o jakimś niewyżytym zboczeńcu. Na to spytał czy jest mi wygodnie. W sumie było okej. Pokazał mi jak mam się poruszać. Zrozumiałem. Zaczęliśmy. Cały czas mnie trzymał. Wydawało mi się, że całkiem dobrze mi idzie. Po chwili jednak puścił i zanurkowałem pod wodę. Nawrzeszczałem na niego tak, że wszyscy zwrócili na nas uwagę. Zaśmiał się. Wkurzony zapytałem, czy tylko śmiać się potrafi. Na to oczywiście zaprzeczył, ale zadowolony dodał, że jestem zabawny. Co za prostak! Zakomunikował głośno, że zrobimy sobie przerwę. Zgodziłem się. Z wody wyszedł pierwszy. O cholera. Jakie ciacho! Długie, proste nogi i zgrabny tyłek. To było straszne. Wyprzedziłem go szybko i pobiegłem do łazienki. Spojrzałem w lustro i zostałem brutalnie postrzelony w sam środek serca. Odczekałem chwilę. Wróciłem w miarę uspokojony. Niestety jak tylko go zobaczyłem, na powrót skoczyło mi ciśnienie. Stał tyłem. Odwrócił się i mój wzrok automatycznie powędrował w dół. Cholera prawie na niego nie wskoczyłem ze złości. Za duży w porównaniu do mojego. A to był dopiero stan spoczynku... Co za wstyd. Udawałem jednak, że wszystko w porządku. Zlustrował mnie całego i zaprosił do wody. Weszliśmy. Wtedy podniósł moje nogi łapiąc je w miejscu zgięcia. Byłem zmuszony objąć go nimi. Ale zrobiłem to w taki sposób, że ocieraliśmy się własnymi... O cholera. Zakląłem cicho. Podtrzymując mnie za plecy odwrócił się tyłem do innych i położył na tafli wody. Zrobił to bardzo delikatnie. Spytał czy czuję się wolny. Tak. Zarumieniłem się. W sumie chyba nieświadomie. Odpowiedział, że powinienem się odstresować i uwierzyć w siebie. Tak też zrobiłem. Rezultat był taki, jakiego żaden z nas się nie spodziewał. Zrobiło się gorąco i... twardo.  Chciałem odskoczyć ale za późno. Zorientował się.  Jedno jego zdanie zapamiętałem słowo w słowo: "Co prawda nie to miałem na myśli, ale tak też jest dobrze". Potem się uśmiechnął. Powoli zsunął mi slipy. Robił to tak, że jakbym nie chciał, natychmiast by przestał. Przez to właśnie pragnąłem go jeszcze bardziej. Robiło się późno. W basenie nie było już prawie nikogo. Oddychałem płytko i szybko. Wyszeptał, żebym się uspokoił. Ale jak na złość podnieciłem się jeszcze bardziej. Trzymałem się na powierzchni. Wsunął we mnie jednego palca. Zakryłem usta, bo w wodzie była jeszcze matka z dzieckiem. Nie zauważyła jednak co robimy. Na całe szczęście. Zawsze przejmowałem się 'co powiedzą ludzie'. Teraz jednak miałem wszystko w d. I to chyba dosłownie. Wybełkotałem przerażony,  że woda dostanie się do środka. Wolną ręką pogłaskał mnie po twarzy. Był tak specyficznie delikatny, że zapragnąłem oddać mu wszystko. Wszedł we mnie. Powoli, do samego końca. Nie było miejsca na co innego. Był duży, ale odpowiednio. Miałem kompleks mniejszości, ale teraz to nie miało znaczenia. Zajął się  mną odpowiednio. Na sali zostaliśmy zupełnie sami. Nie miałem już żadnych zahamowań. Z mojego gardła wydobywały się dźwięki, o jakie nigdy bym się nie podejrzewał. Po pierwszym razie wciąż było mi mało. Za drugim doszliśmy razem. Potem, że tak powiem bardzo brzydko - obiłem mu mordę równo. Zrobił ze mną coś takiego, że po chwili już nawet mnie nie bolało. Było tak cudownie, że nauczyłem się pływać. Pocałował mnie. Czyli całuje tak samo dobrze jak... Cholera, chyba polubiłem wodę...


_____________________________________________________________________
Obrazek znalazłam w internecie. Nie jestem jego autorką. 
___________________________________________________

No i wreszcie doczekaliśmy się kolejnej notki! Nawet nie wiecie jak się cieszę, że mam internet. ;_; 
Króliczek przynosi Wam same dobre wieści dzisiaj :D
1. Jak pewnie wiecie, mieszkam w Niemczech, a dzisiaj bądź jutro przyjeżdżam do Polski na tydzień, plus minus 2 dni. 
2. Odwieszam bloga. Tylko tyle, że notki będą się ukazywały trochę rzadziej niż zwykle.

No i więcęj nie pamiętam :D Serdecznie dziękuję za to, że (jeśli) ktoś jeszcze czyta tego bloga :)
___________________________________________________________________________

Jeśli dobrnęłaś (/dobrnąłeś) do tego momentu, podoba Ci się moja twórczość [ew. blog] i chcesz więcej - skomentuj. Inaczej nie będę miała motywacji .__.
_______________________________

Pozdrawiam i do następnego! 
~Celliano

niedziela, 5 sierpnia 2012

One-shot

Tak jak obiecałam, niedziela, 5/08/12 - czas na notkę :) Bez zbędnego przedłużania zapraszam do czytania!
_________________________________________________


i n f o r m a t i o n s //.

♂ one-shot utrzymywany jest w klimacie melancholijnym, wręcz depresyjnym
♂ pisząc go skupiłam się na przeżyciach wewnętrznych bohatera
♂ os porusza wątek yaoi, czyli klasycznie - sprawy wyłącznie mężczyzn

Ku zagłębieniu się dokładnie w opowiadanie polecam włączyć sobie jakąś smutną nutę, która kojarzy Wam się z nieszczęśliwą miłością, gdyż właśnie o tym jest dzisiejsza notka. Nie chciałabym tu narzucać konkretnego utworu, gdyż nie każdy mógłby poczuć tą smutną magię one-shota. Mimo wszystko zachęcam co stworzenia sobie tego "odpowiedniego nastroju", aby czytało Wam się jak najmilej. :)
_________________________________________________

Chodziłem wtedy do 1A. Klasy najlepszej wśród pierwszaków. Zawsze siadałem w pierwszej ławce przy oknie, ufnie opierając głowę na drewnianym parapecie. Wsłuchiwałem się w ten melodyjny głos. Opowiadał o historii świata, jakby każde wydarzenie spotkało Go zaledwie parę dni temu. Zawsze oddawał się temu bez granic. Kiedy zaczynał, nastawała cisza. Kiedy kończył, miałem wrażenie, że przeżyłem to wszystko wraz z Nim. Wtedy jeszcze byłem tylko smarkaczem, który myślał, że jest pępkiem świata. Miałem niemało zarówno dziewczyn jak i chłopaków. Za każdym razem kończyłem z nimi, kiedy tylko chcieli czegoś więcej. Potem moje serce stawało się coraz twardsze, zimniejsze. Mijały miesiące, a ja co chwilę zmieniałem partnerów. Zachowywałem się po części jak dziwka. Mimo to na każdej Jego lekcji błagałem Boga żeby podszedł do mnie i powiedział coś miłego. Nigdy się to nie zdarzyło. Nim się spostrzegłem, moje serce zawędrowało gdzieś daleko, w miejsce, z którego nie było już powrotu. Potrafiłem tylko siedzieć bezczynnie, wpatrując się w Jego głębokie spojrzenie. Każde 45 minut było jak bajka. Potem szedłem do pierwszego lepszego chłopaka, żebym mógł się łudzić; myśleć, że to On trzyma mnie w swych ramionach. Zamykać oczy i dać ponieść się chwili. Mimo wszystko nie potrafiłem podarować im siebie. Całym moim ciałem, sercem należałem do Niego i nic nie mogło tego zmienić. Byłem zakochany po uszy...


Potem On odszedł. Zastąpiła Go jakaś starsza kobieta o wielkich, czarnych jak węgiel oczach. Zupełnie straciłem poczucie czasu i miejsca. Opuściłem się w nauce, przez co paradoksalnie, jako ktoś z zadatkami na geniusza zostałem przeniesiony do najgorszej   klasy. Mijały miesiące. Wtedy po raz pierwszy nie zdałem. Moje życie legło w gruzach. I w zasadzie nawet nie zauważyłem tego. 


Pewne sytuacje stały się moją rutyną. Szedłem do szkoły tylko po to, żeby siłą wyobraźni zobaczyć Go jeszcze raz. Zawsze olśniewającego, młodego lecz wielkodusznego dżentelmena. Później nogi już same niosły mnie w kierunku Reeperbahn*. To w tej dzielnicy nauczyłem się dorosłego życia. Było mi wszystko jedno gdzie byłem, co robiłem, z kim... Ci ludzie, których do niedawna obserwowałem z daleka pociągnęli mnie na dno jak bezbronne dziecko pośrodku ogromnego jeziora. To zaczęło się odkąd dostałem się do wymarzonej szkoły. Pragnąłem wiedzy. Chciałem pomagać, kształtować przyszłość nie tylko sobie, ale i osobom, które bardzo dobrze znałem. Osobom, które kochałem i szanowałem. Marzenia doprawdy niczego sobie. Skończyły się jednak w ciągu zaledwie kilku dni. Nie potrafiłem temu zaradzić. Uczyłem się tylko po to, aby dobrze wypaść przed ukochanym nauczycielem. Dobrze? Nie. Najlepiej. Żeby mnie zauważył, podszedł i choć spytał, poprosił o coś. Wtedy moja rzeczywistość zaczęła się rozpływać. Już nie potrafiłem odróżnić dobra od zła. Zacząłem dawać mu sygnały. Myślałem, że te dziecinne igraszki rozbudzą w Jego sercu żar miłości. Byłem taki głupi. Nie zdołałem Go nawet dobrze poznać. Kiedy opuścił naszą szkołę byłem okropnie rozgoryczony. Nigdy wcześniej nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale to zaszło za daleko. Nie potrafiłem  poradzić sobie z najmniejszymi problemami. Uciekałem od świata z otuchą, że w innym spotkam kogoś równie wspaniałego. 


To wszystko trwało jakieś niecałe dwa lata. Potem rzuciłem szkołę. Nie żegnając się z nikim, spakowałem plecak i wyszedłem z domu. Opuściłem granice miasta i postanowiłem żyć na własną rękę. W dniu, kiedy miało odbyć się zakończenie roku szkolnego, zmęczony już szukaniem, wychudzony przez głód, obserwujący ludzi zapuchniętymi od płaczu oczami usiadłem na dachu jakiegoś wieżowca. Zapragnąłem się uwolnić. Zganiając wszystko na niefortunny podmuch wiatru, przekroczyłem barierkę i powoli oderwałem się od budynku. Nikt nigdy nie dowiedział się dlaczego. Ponieważ nikt nigdy nie pytał o nic. Nikt się niczym nie interesował. Na koniec nie było osoby, któraby cokolwiek zauważyła. To wtrącało mnie w jeszcze większy smutek i żal. 


W tym ostatnim momencie zdawało mi się tylko, że widzę człowieka, którego tak strasznie mocno kochałem. Chyba nawet biegł w moją stronę ze łzami w oczach. Ciekawe dlaczego... Na wyjaśnienia było już niestety za późno. Szkoda, że po straceniu wszystkich nadziei wpadłem w taką okrutną depresję, że nie zdążyłem poznać całej prawdy. 


Czy zabrakło mi tego czasu, o którym tak cała ludzkość bez przerwy mówi? Czy może po prostu moje serce stwierdziło, że nie da rady dłużej cierpieć...


Gdybym tylko mógł pożyć choć chwilę dłużej, aby jeszcze raz ujrzeć jego niesamowicie piękną twarz. Objąć ją dłońmi i wyszeptać ledwie dwa słowa. Żeby tylko wiedział. Nie zapomniał. Pamiętał.


Kocham Cię...

...dlaczego wciąż jesteś poza zasięgiem mojej ręki...
______________________________________________________________

Reeperbahn jest to dzielnica 'rozrywki dla dorosłych' w Hamburgu (Niemcy). Nic innego nie potrafiłam wymyślić ^ ^' Jak wrzucicie sobie nazwę w Google to będziecie wiedzieli bliżej co to za dzielnica >D 
________________________________________________________________________
Obrazek nie jest wykonany przeze mnie. Znalazłam go w internecie.
_______________________________________________________________

Tak oto notka dobiegła końca. Mam cichą nadzieję, że podobało się. :> 
Jeszcze raz zapraszam do skomentowania choć pokrótce, z powodu mojej nieustającej walki z brakiem zainteresowania blogiem ;_; 

Do soboty! Bai bai~ :3

środa, 25 lipca 2012

no.4


i n f o r m a t i o n s //.


rodzaj; yaoi
uwagi; brak

miejsce akcji; autostrada
bohaterowie; postacie wymyślone

enjoy !! <3
_________________________________________________

Autostrada. Środek dnia.


Stałem przy przystanku dla busów. Machałem do kierowców, żeby się zatrzymali. Ja, głupie stworzenie, które wiecznie się na coś spoźnia. Tym razem na transport do miejsca oddalonego o prawie 200 kilometrów! Następny miał być dopiero za trzy godziny. Wolałem złapać stopa. Stałem tak z piętnaście minut. Wreszcie ktoś się zlitował. Ale to nie byle kto. Obok mnie zatrzymał się czarny BMW z zaciemnianymi szybami. Mi, któremu wiecznie na coś brakowało, wydawał się ogromny. Szyba się otworzyła. Kierowcą był dorosły mężczyzna w okularach przeciwsłonecznych. Spytał gdzie chcę jechać. Nic mi nie pozostało, więc podałem adres. Chwilę później siedziałem obok niego. Nie zauważyłem ale z tyłu siedziała dwójka małych dzieci. Dziewczynki. Grzecznie się ze mną przywitały. Były śliczne ale wolałem dorosłe kobiety. Jestem poważnym, zarabiającym na siebie mężczyzną po dwudziestce. Jechaliśmy zatłoczoną autostradą. Co chwilę zerkałem na licznik. Nie zjeżdżaliśmy poniżej 170/h. Odważny koleś. Po jakimś czasie dzieci zasnęły a my zaczęliśmy rozmawiać. Opowiedział mi, że właśnie wiezie je do swojej byłej żony - ich matki. Ja natomiast powiedziałem, że nie mam nawet dziewczyny. A że jadę teraz odwiedzić kolegę z czasów szkolnych. Potem siedzieliśmy chwilę w ciszy. Zjechaliśmy na pusty zajazd. Spytałem dlaczego. Nie odpowiedział. Wyłączył silnik i objął mnie. Zaczął coś mówić, że zakochał się we mnie i że nie odda mnie koledze. Zupełnie nie wiedziałem o co chodzi. Roześmiałem się. Prosiłem też, żeby przestał ale nie słuchał. Całował mnie wszędzie, gdzie tylko mógł. Protestowałem, ale na to zaczął zdejmować mi koszulkę. Wtedy go odepchnąłem. Prosiłem o wyjaśnienie. Nie potrafił nic powiedzieć. Wyjął kartkę i napisał mi swój adres. Uśmiechnął się i pocałował mnie. Zrozumiałem o co chodzi. Miał taką fajną 'kozią bródkę'. Przygryzłem ją i prowadząc język w górę zahaczyłem o dolną wargę. Bo wtedy właśnie pomyślałem, że nie mam nic do stracenia. Wtedy również obudziły się dziewczynki. Ups. Ale wpadka. Tatuś całuje się z jakimś obcym facetem. Nie miał zmiaru się tłumaczyć. Pojechaliśmy dalej. Resztę trasy spędziliśmy w ciszy. Tylko dziewczyny ciągle się chichrały. Odwiózł mnie na podany adres. Poprosił, żebym odwiedził go jak wrócę od kolegi. Oczywiście... czemu nie? Kiedy dziewczyny były zajęte sobą chwycił za moje krocze i puścił mi oczko. Dałem znać, że nie zdobędzie mnie tak łatwo. Pożegnałem wszystkich jednym słowem, ale jak odjechali, nie mogłem przestać się śmiać. Może to i dobrze, że spóźniłem się na tego busa...


 ♥♥♥


I jeszcze na koniec gif z Aizenem, tak na dobry humor : DD

_____________________________________________________________________
Obrazki znalazłam w internecie. Nie jestem ich autorką. 
___________________________________________________

Dziękuję za uwagę, ktokolwiek to czytał! 

Jeśli dobrnęłaś (/dobrnąłeś) do tego momentu, podoba Ci się moja twórczość [ew. blog] i chcesz więcej - skomentuj. Inaczej nie będę miała motywacji .__.

Do 31 lipca! Pozdrawiam, 
Celliano

czwartek, 19 lipca 2012

「Order Made」

Ciaossu~

Pozwolę sobie zacząć czwartek miłym dla oczu i uszu filmikiem. Myślę, że warto dla niego poświęcić notkę, ponieważ jest bardzo nietypowy. Proponuję najpierw przeczytać te kilka słów o nim.

Owy filmik jest skonstruowany z najzwyklejszych w świecie obrazków rodem z doujinshi. Nie wiem czy słowo "opowiada" byłoby tu w porządku, ale w każdym razie jest o Shizuo i Izayi z anime Durarara!!, które zapewne większość z Was zna. Jest to krótka historia o... No własnie, i tu już musicie zobaczyć sami. 

Do tego podstawiona jest śliczna piosenka o tytule Order Made, zespołu Radwimps.
Jej tekst jest bardzo specyficzny; na swój sposób głęboki w swym znaczeniu. Właśnie do tej piosenki stworzono cały filmik. 
 Pod spodem pozwolę sobie umieścić polskie tłumaczenie ze strony tekstowo.pl.

Nie ma co pisać na ten temat więcej, trzeba po prostu obejrzeć. Historia jest na prawdę piękna.




Jestem pewien, że zostałem zapytany
Jeszcze przed urodzeniem, przez kogoś skądś
"Sprawię, że będziesz widział 
przeszłość lub przyszłość
Którego pragniesz?"

W ten sposób z pewnością wybrałem przeszłość
Więc zamiast być kimś silnym
Zostałem kimś miłym
W ten sposób mogłem zrozumieć czym były "wspomnienia"

Kontynuując, ktoś powiedział mi
"Ręce, nogi, usta, uszy, oczy,
Serca, piersi, i dziurki w nosie
Dam ci to wszystko po dwa
Czy to w porządku?"

Ale wtedy miałem prośbę
"Daj mi tylko jedne usta
Nie będę wtedy ze sobą walczył
I będę mógł całować tylko jedną osobę"

Chcę zapomnieć lecz nie mogę
Jak nazywasz to uczucie?

Ta osoba z nieco niezadowoloną twarzą
Zaczęła mówić ponownie, bo musi
"Serce, które jest najważniejsze
Więc umieszczę je po obu stronach twoich piersi
Czy to w porządku?"

Jednakże znowu miałem prośbę
"Przepraszam, ale według mnie
Nie potrzebuję serca po prawej stronie
Przepraszam za te wszystkie samolubne rzeczy"

To jest tak, że kiedy spotkam ważną sobie osobę
I będę ją trzymał przy sobie
Zrozumiem po raz pierwszy
Że bicie naszych serc brzmi po obu stronach naszych piersi

Lewe jest moje a prawe jest twoje
Lewe jest twoje a prawe jest moje
Więc dlatego gdy jestem sam, za czymś tęsknię
Więc dlatego nie umiem żyć sam

Chcę zapomnieć lecz nie mogę
Jak nazywasz to uczucie?

Moje serce bije szybko, to dziwne
Czuję nostalgię, jak to nazywasz?

"Przy okazji, jest jeszcze jedna rzecz
Powinienem dodać 'łzy' jako opcję?
Ich brak nie jest jakąś przeszkodą, ale
Niektórzy nie dodają ich, bo to za dużo bólu
Co zrobisz ty?"

Więc poprosiłem o nie
Więc w ten sposób będę zdolny, może stanę się
Miłą osobą a nie silną osobą
W ten sposób zrozumiem czym jest "ważność rzeczy"

"Przy okazji wybierz smak swych łez
Wybierz taki jaki lubisz
Są gorzkie, słone
Ostre, słodkie
Wybierz, który chcesz
Więc, który to będzie?"

"Czy wszystko stało się
Tak jak miałeś nadzieję?
Więc pokaż mi swą twarz
Wiecznie we łzach
No, pokaż mi ją dumnie"

"Dziękuję ci z całego serca
Przepraszam za sprawienie ci takich kłopotów
Mogę mieć jeszcze jedno pytanie?

Czy już się przedtem spotkaliśmy?

______________________________________________


To by było na tyle. 
Tutaj możecie znaleźć oryginał.


Mogłabym jeszcze wiele napisać, ale zrozumienie filmiku i jego ocena należy do Was. Mam nadzieję, że będzie ona pozytywna, gdyż jeśli chodzi o mnie - doprawdy wzruszyłam się po ogarnięciu o co w tym wszystkim chodzi. 


To było coś jedynego w swoim rodzaju. Strasznie zmieniło moje nastawienie do pairingu Shizuo/Izaya. Zaczęłam (na nieszczęście chyba ww) myśleć o tej parze jak normalnej, oficjalnej i przede wszystkim zaakceptowanej przez społeczeństwo miłości. Miłości, którą spotyka też wiele problemów, rozterek, która zaczęła się w całkiem naturalny sposób; jak każda inna (hetero). 

Jakoś tak... pieprzę :D'

Ale kocham tą parę, jest dla mnie taka magiczna, delikatna. Jedyna w swoim rodzaju.
___________________________________________________________________

Jak jest z Wami?
 Lubicie pairing Shizuo/Izaya? 
No i przede wszystkim jakie są Wasze wrażenia na temat filmiku?
_____________________________________________________________
Pozdrawiam i życzę miłego dnia. Celliano~

środa, 20 czerwca 2012

no.3


i n f o r m a t i o n s //.


rodzaj; shounen-ai/yaoi
uwagi; brak

miejsce akcji; pociąg. przedział dla palących
bohaterowie; dwaj pasażerowie

enjoy !! <3
_________________________________________________


 Pociąg. Przedział dla palących.


Wszedłem tam, gdyż nigdzie nie było wolnych miejsc. Dobra. Były dwa. Jedno obok okropnie grubej i nieładnie pachnącej pani. Drugie w przedziale z wydzierającymi się dziećmi. Przeszedłem cały pociąg, żeby znaleźć coś normalnego. I chyba wreszcie znalazłem. Przedział, nie wiem dlaczego ale był prawie pusty. Siedział tam tylko jakiś pan w czarnym garniturze. Palił papierosa. Trochę śmierdziało ale co mi tam. Twarz miał zasłoniętą starą, czarno-białą gazetą. Spytałem czy mogę się przysiąść. Byłem obładowany torbami. Po jakimś czasie dostałem odpowiedź. Głos, który usłyszałem był niski, lekko zachrypnięty, lecz melodyjny. Usłyszawszy odpowiedź, wszedłem i zasunąłem za sobą drzwi. Spróbowałem podnieść największą torbę. Zamierzałem postawić ją na półkę przy suficie aby nie przeszkadzała. Niestety jednak była za ciężka. Nie miałem siły. Wystarczająco się namęczyłem, taszcząc wszystko od przystanku do samej stacji. Upuściłem ją na wysokości kolan. Wystraszyłem się, że pobiły się słoiki. Ciocia mi je zapakowała, żebym zabrał do domu. Ale żeby od razu całą torbę. Nachyliłem się, żeby odpiąć zamek. Zatrzymałem się jak tylko dotknąłem go. Facet usiadł przy drzwiach i przyglądał się mojemu... tyłkowi! Chwila. Może mi się tylko zdawało. Odpiąłem zamek i zacząłem wypakowywać ciuchy, aby dostać się do słoików. Kładłem je na kanapę obok. W międzyczasie mężczyzna wstał i wyszedł. Słoiki były całe. A nie! Jeden był uszkodzony. Cholera! Część konfitur wypłynęła. Wtedy wszedł spowrotem, bez papierosa. Obejrzałem się. Ujrzałem w całości jego twarz. Miał czarne, miejscami siwiejące włosy. Tak zwany "nieład artystyczny" znajdował się właśnie na jego głowie. Każdy włos po dobre dziesięć centymetrów odstawał w inną stronę niż reszta. Miał gęste, czarne rzęsy. Mocno brązowe oczy. Konkretny kolor. Prosty, zaokrąglony przy czubku nos i wykrzywione w grymasie usta. Zasunął za sobą drzwi i okrył je zasłoną. Usiadł na kanapie i wziął do ręki moje czerwone bokserki. Chwila! Zapytałem co robi. Chciałem je odebrać. Obejrzał je dokoła. Spytał czy noszę takie. Dodał jeszcze, że jest ciekawy jak prezentują się na mnie. Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Odebrałem część garderoby bez słowa. Spytałem czy ma coś do wytarcia torby. Nie odpowiedział. Przeprosił tylko. Pomógł mi wstać. Nagle złapał mnie w pół i szybkim ruchem zsunął spodnie. Nim w jakiś sposób zareagowałem, zobaczył moje bokserki w całej okazałości. Wytłumaczył, że jest przedstawicielem małej firmy, a jego obowiązkiem jest zbierać informacje na temat męskiej bielizny. Trolololo. Myślałem, że robi sobie ze mnie żarty. Byłem tak tym zszokowany, że stałem w miejscu jak słup telegraficzny. Mężczyzna tymczasem zamoczył rękę w rozlanych konfiturach. Nawet nie zauważyłem, kiedy wsunął mi ją... no, tam gdzie nie powinien. Wymsknęło mi się ciche westchnięcie. Zakryłem usta. Protestowałem ale zapewniał, że nie zrobi mi krzywdy. Podobno chciał tylko spróbować konfitur. Tymczasem zabrudził nimi całego... Arghh! Po chwili powalił mnie na podłogę. Zdjął bieliznę, aby móc go zobaczyć. Zaczerwieniłem się. Chyba właśnie oznajmił, że czas spróbować wyrobu. Najpierw polizał i z uśmiechem stwierdził, że lubi truskawki. Potem zrobił z nim coś takiego, że nie jestem w stanie opisać. Jak przyjemnie! Tak bardzo, że nie wiem co działo się dalej. Jak tylko się ocknąłem, leżałem na kanapie. Naturalnie - ubrany. Torba była zapięta i ustawiona w kącie obok pozostałych dwóch. Był porządek i nie śmierdziało papierosami. To chyba sen. Sięgnąłem do kieszeni. Jakaś kartka. Rozłożyłem i zacząłem czytać:


Mój drogi! W torbie jest czysto. Konfitury były pyszne. Ty zresztą też.  Zapewniam, że do niczego więcej nie doszło. Pozwoliłem sobie przywłaszczyć Twoje czerwone bokserki wzamian za posprzątanie. Dziękuję i mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy. 


Nigdy więcej podróżowania pociągami w pustych przedziałach dla palących!!


_________________________________________________________________________________
Obrazek znalazłam w internecie. Nie jestem jego autorką. 
___________________________________________________________________
Przypominam, że wciąż można zgłaszać propozycje do one-shota, z udziałem Mukuro z Katekyo Hitman Reborn! Szczegóły w Mukuro's B-day! Serdecznie zapraszam.

Dziękuję za uwagę i mam nadzieję, że się podobało. :3
Do następnego! Pozdrawiam, 
Celliano.

środa, 30 maja 2012

Some poem...

Hej! Ostatnio sprzątając pokój wygrzebałam z szuflady kartkę z wierszem. Jest najdalej sprzed pół roku. A że wiersze nie są moją mocna stroną - trochę beznadzieją zawiewa xD No ale co tam! Podzielę się z Wami; w końcu jest bardzo krótki. Ale bardzo proszę o wyciszenie i starania o zrozumienie sensu wiersza. 
Enjoy ! <3
               _________________________________________________________________

                    Ze szczególną dedykacją dla pana, o którym to jest ta mała poezja...
               _____________________________________________

                    Kocham ten stan
                    W którym nadmiar uczuć
                    Rozsadza mnie
                    Wpadam w trans
                    Tracę nad sobą kontrolę
                    I wtedy ciche łkanie
                    Przeradza się w ocean łez
                    Siedzę, niby z wszystkimi
                    A jednak sama
                    Bo wtedy świat staje
                    A w moim sercu gościsz
                    Tylko Ty...

                                               ~Celliano
__________________________________________________________________

      __________________________________________________________________
Obrazek znalazłam w internecie. Nie jestem jego autorką.
Dziękuję za uwagę ktokolwiek to czyta! ;) Żaden specjał, bo to nie mój dział ale akurat wtedy naszła mnie wena i zgrzeszyłabym marnując ją. Tak więc do zobaczenia przy następnym poście ! Pozdrawiam, 
Celliano :)

niedziela, 27 maja 2012

no.2


i n f o r m a t i o n s //.


rodzaj; shounen-ai/yaoi
uwagi; moco erotycznie *q*

miejsce akcji; biblioteka szkolna
bohaterowie; uczeń x nauczyciel

enjoy !! <3
__________________________________________

Biblioteka szkolna. Wśród regałów.


Szukałem jakiejś odpowiedniej książki. Oczywiście żeby móc się trochę zabawić. Nauczycielka kazała mi wypożyczyć coś ciekawego i trenować czytanie. Fakt faktem, nie szło mi  z tym najlepiej. Ale co z tego? Ja wolałem pozostać niegrzecznym chłopcem. Zawsze lubiłem doszukiwać się pomiędzy wierszami tego, czego chciałem. Ale wolę oglądać. Oczywiście jak już trzeba, to czemu by nie skorzystać? Odwiedzałem różne regały. Warto dodać, że w naszej bibliotece jest ich sporo. Gdzieś na końcu pomieszczenia trafiłem na odpowiednią książkę. Ciekawy tytuł: "Młodzież trochę dorosła". Czyli pewnie coś się znajdzie. Otworzyłem na... czterdziestej szóstej stronie. Powoli usiadłem na podłodze. Zasłoniłem się plecakiem i zacząłem czytać. Jestem geniuszem. Od razu trafiłem na seks. W bibliotece panowała cisza. Rozpiąłem rozporek i zsunąłem spodnie do kolan. Potem poszły slipy. Jedną ręką trzymałem książkę. Oczywiście nie było opisu ale mogłem to sobie wyobrazić. Było coraz przyjemniej. Zaczynałem się rozkręcać. Z każdym ruchem coraz bardziej odpływałem. Nagle usłyszałem kroki. Zbliżały się. Byłem przerażony, że ktoś mnie przyłapie ale nie mogłem przestać. Chwilę potem dźwięki ucichły. Przede mną stanął nauczyciel fizyki. Jedyny przedstawiciel płci męskiej z grona pedagogicznego. Cholera. Gorzej być nie mogło. Czarna czupryna. Mocno zielone tęczówki. Duże okulary z czarnymi oprawkami. Zawsze ubrany schludnie. Dzisiaj szare, matowe spodnie od garnituru. Jasno-różowa koszula z krawatem. Był zszokowany. Spodziewałem się, że nawrzeszczy na mnie i zaprowadzi do dyrektora. Mężczyzna bowiem nie przebierał w metodach. Był zawsze prostolinijny. Tymczasem rozejrzał się. Kiedy stwierdził, że nikogo więcej nie ma, podszedł i kucnął przede mną. Spytał tylko dlaczego robię to w tak młodym wieku. Zamurowało mnie. Byłem jednak już na tyle podniecony, że myślałem tylko o jednym. Spojrzałem na jego wyeksponowane krocze. Odznaczało się. O mój Boże. Przeprosiłem szeptem. Odłożyłem książkę na jakiś regał, nie odrywając wzroku od niego. Już po chwili trzymałem tam rękę. Nauczyciel zaskoczony upadł na tyłek. Wtedy zorientowałem się co właściwie robię. Zakryłem usta i przeklnąłem niezrozumiale. Zrobiło mi się gorąco w każdym zakątku ciała. Nie wątpię, że zaczerwieniłem się po uszy. Zakryłem krocze. Jemu zsunęły się z nosa okulary. Zaśmiał się. Ubrałem się szybko i jeszcze raz przeprosiłem. Zapewnił, że nic się nie stało. Poprosiłem jeszcze żeby nikomu nic  nie mówił. Tłumaczyłem się bite pięć minut. Wybaczył mi. Dzięki Bogu. Opuściliśmy bibliotekę. Każdy poszedł we własną stronę. Byłem wdzięczny, że to był akurat on. Ale do tej pory nie rozumiem jak to się stało, że podniecił mnie facet...


_________________________________________________________________________________
Obrazek znalazłam w internecie. Nie jestem jego autorką. 

Dziękuję za uwagę i mam nadzieję, że się podobało. :3
Do następnego! Pozdrawiam, 
Celliano.

sobota, 7 kwietnia 2012

no.1

i n f o r m a t i o n s //.

rodzaj; shounen-ai
uwagi; brak

miejsce akcji; plaża
bohaterowie; dante (devil may cry) x jakiś chłopak
__________________________________________________

Plaża. Upał z samego rana. 


Leżałem na ręczniku kiedy zaczął iść w moją stronę. Nosił w rękach kartonowe pudło a na nim tacę z napojami w kubeczkach plastikowych. Krzyczał, że sprzedaje bodajże za siedemdziesiąt jenów jeden. Wszystkie jednak były takie same. On ubrany był wyłącznie w czerwone slipy kąpielowe. Przyglądałem się uważnie. Wyglądał na bardzo młodego. Nie dałbym więcej jak dziewiętnaście lat. Nie był specjalnie przystojny ani umięśniony. Taki zwykły ktoś. Jedynie wyróżniały go jasne, niemalże białe włosy. Na oko niecałe dziesięć centymetrów długości. A do kompletu jeszcze ciemne okulary przeciwsłoneczne na nosie. Takie zestawienie czyniło go naprawdę zabawnym. Kiedy już podszedł, zapytał tylko czy nie  zechciałbym pomóc mu zarobić. Zlustrowałem go z góry na dół i spowrotem. Uśmiechnął się zawadiacko. Odwróciłem się więc i sięgnąłem do plecaka po portfel. Od parudziesięciu jenów nie zbiednieję a chłopakowi się przyda. Wyjąłem należną sumę, podczas gdy on usadawiał karton z tacą w bezpiecznym miejscu. Zabrał jeden kubeczek, zalany trochę więcej niż do połowy pomarańczowym napojem. W gruncie rzeczy nie zależało mi na tym szajsie. Poprosił to daję kasę. Daję, bo mam dużo. Musiał podejść bliżej żeby dokonać wymiany. Szlag by to trafił, że musiał potknąć się o moje nogi. Runął prosto na mnie. Pal licho, że sok rozlał się na moje nowe spodenki. On jednak upadł na tyle niefortunnie, że chcąc podeprzeć się,  złapał coś czego... wiadomo, nie powinien. Zabolało. Zakląłem na tyle głośno, że usłyszał nie tylko on, ale kilka osób w okolicy. Chłopak szybko się podniósł i przeprosił. Ludzie przyglądali się całemu zajściu. Na szczęście nie było ich za wiele. On przepraszał najgłośniej jak się dało. Puściłem mu płazem ten incydent. Oznajmiłem, że nic się nie stało. Wyjąłem z plecaka chusteczkę. Zacząłem wycierać w miejscach, w których jeszcze miało to jakiś sens. Zaoferował swoją pomoc, ale zapewniłem, że poradzę sobie sam. Oprócz spodenek, wszystko inne było suche. Całe szczęście, że napoju nie było za wiele. Pieniądze i portfel także były uratowane. Po chwili dostałem kolejną porcję soku. Tym razem wszystko poszło gładko. Nikt już na nas nie zwracał uwagi. Zapłaciłem nieszczęsne siedemdziesiąt jenów. Chciał wręczyć mi w ramach przeprosin kolejny sok. Gratis. Oczywiście odmówiłem. Nie było takiej potrzeby. I tak zamierzałem to wylać. Jeszcze raz przeprosił i... oblizał soczyście rękę, którą to ścisnął moją chlubę. Po chwili zabrał karton z tacą i odszedł. Zdawało mi się jeszcze, że specjalnie kręcił tyłkiem. Wydawało mi się to strasznie idiotyczne. Ale dałem temu spokój. Spróbowałem soku. Nic specjalnego. Mógłbym kupić cały karton w pobliskim spożywczaku. I to za niewiele więcej. Bodajże pełne sto jenów. Wylałem resztę kawałek dalej. Spakowałem resztę rzeczy, otrzepałem koc z piasku i skierowałem się w stronę domu. Chyba za mocno dziś słońce grzało...



__________________________________________________________________
obrazek z 'zerochan.net'