UWAGA!!


Uwaga!
Na tej stronie znajdują się treści o tematyce yaoi, czyli w skrócie o miłości dwóch mężczyzn. Jeżeli nie tolerujesz tego typu związków - opuść tę stronę bez zbędnych komentarzy. Wszystkich pozostałych gorąco zapraszam do zagłębienia się w świat Celtic Desires Studio.
Obrazek w nagłówku pozwoliłam sobie delikatnie przerobić. Oryginał znalazłam na stronie 'zerochan.net'. Nie utożsamiam się z autorem ani nie przywlaszczam sobie praw autorskich.
Pozdrawiam, Celliano.

środa, 17 lipca 2013

Demoniczna gra - rozdział II

To cos, co stało tuż obok jego łóżka, nie było człowiekiem. Mikkel, zanim zasnął, obrócił się na bok i zdarzyło mu się uchylić jeszcze powieki. Wtedy zobaczył cos. Wystraszył się i spadł z łóżka na plecy. Czarna postura zbliżyła się do niego.
- Z-zostaw mnie, czego chcesz?? - Zapytał rozpaczliwie Mik. Był przerażony do szpiku kosci. Stwór nie odpowiadał. W głowie chłopaka był ogromny chaos. Nie potrafił skleić mysli. Nagle w jego umysle zapadła cisza i rozbrzmiał niski, ciężki głos. "Po co mnie tu wezwałes? Chcesz się zabawić?" Stwór zaczął się przeraźliwie smiać. Chłopak nie widział dobrze jego twarzy. W pokoju było ciemno.
- To była głupia wyliczanka, zostaw mnie w spokoju! - wycedził chłopak przez zęby. Nie zastanawiał się nad tym, co mówi i robi. Był pijany. W jego głowie zabrzmiał po raz kolejny ten sam głos "Teraz ja się zabawię. Z tobą i twoimi przyjaciółmi. Taka mała wyliczanka. Przygotujcie się..." Po czym z usmiechem na ustach rozpłynął się w powietrzu. Mikkel był przerażony. Bał się zasnąć, więc postanowił, że wyjdzie na krótki spacer, aby się przewietrzyć.

Po paru minutach zaszedł do parku. Zakręciło mu się w głowie. Usiadł na ławce. Zdecydowanie wypił za dużo. Nagle zrobiło mu się niedobrze. Szybko pobiegł w krzaki i zaczął wymiotować. To było okropne uczucie, ale wciąż nie gorsze jak spotkanie z diabłem. Zaraz, "co to w ogóle było?" Pomyslał. "Boże, co ja zrobiłem.. Teraz ten demon nie da mi spokoju, póki mnie nie zniszczy.." Dopiero teraz zaczęło do niego docierać to, co zrobił. Zaczął igrać z diabłem. Po tym, co on powiedział bał się nie tylko o siebie, ale i o swoich przyjaciół.

Mikkel nie mógł zasnąć do około piątej nad ranem. Później zmęczenie wzięło górę. Sniło mu się dokładnie to, co stało się w nocy, kiedy wszyscy wyszli. Spotkanie z demonem. Boże, on go na prawdę wezwał. Sciągnął go do swiata ludzi. Diabła. Chłopak się nie tylko bał, ale i był zafascynowany tym, że to głupie zaklęcie było jednak prawdziwe. Sniło mu się jeszcze cos bardzo strasznego. Demon obejmował go od tyłu. Sciskał go niesamowicie mocno. Powoli wbijał mu w plecy ogromną, zaostrzoną na końcu lagę. Brunet nie mógł się wyrwać. Próbował, ale fala bólu ogarniała jego ciało. I czuł, że nie może nic zrobić. Czuł bezsilnosć. I nagle czarna postura pojawiła się naprzeciwko niego z drugą, identyczną lagą. Już miał zostać przebity po raz drugi, kiedy się obudził. Był zlany potem a łzy mimowolnie ciekły po jego policzkach. Wcale nie chciał płakać. To było automatyczne. Szybko wytarł twarz w posciel, po czym poszedł do łazienki wziąć krótki prysznic. Miał nadzieję, że to wszystko było tylko głupim snem. Fantazją. Siłą wyobraźni. Nie było. Po wyjsciu z łazienki w mig się o tym przekonał. Na scianie juz czekala na niego niespodzianka. Krwią napisane było "Carl, dzis, 10:33". Carl był jednym z dzisiejszych, nocnych gosci. Mikkel, po przeczytaniu tego wystraszył się nie na żarty. Spojrzał na zegarek. Dochodziła dziesiąta. Prędko ubrał się i wybiegł z domu, nie jedząc nawet sniadania. Skierował się do domu Carl'a. Miał szczęscie, że mieszkali blisko siebie. Zadzwonił do drzwi.
- Carl! - wykrzyczał, kiedy tylko drzwi się uchyliły. Zaspany chłopak spytał, co się stało.
- Dzisiaj, 10:33, ten demon przyszedł do mnie, on nas wszystkich zabije! - Wykrzyczał.
- Stary, nie żartuj sobie w ten sposób - mina kolegi wykrzywiła się w grymasie.
Było już piętnascie po dziesiątej..
- Mogę wejsć? - Spytał, uspokajając się odrobinę.
- Wpadaj - zaprosił go Carl.
Po dziesięciu minutach wszystko było już wyjasnione. Chłopak był wstrząsnięty.
- Mik, cos ty zrobił, ja nie chcę umierać! - Nie mógł się uspokoić.
- Nie umrzesz. Nikomu z nas się nic nie stanie. Będę z tobą i w razie czego obronię cię. On powiedział, że jestem dla niego najważniejszy. Póki tu będę, nic się nie stanie.
Doszła 10:30. Chłopacy czekali z niecierpliwoscią i strachem w oczach. O nie, Mik nie. On był nadzwyczaj pewny siebie.
- Przyjmuję wyzwanie. - Powiedział pod nosem.
W końcu, trzy minuty później nic się nie stało. Zupełnie nic. Carl odetchnął z ulgą, ale Mikkel czuł, że to nie koniec. I jak na zawołanie przestał oddychać. Zbledł w ciągu dwóch sekund. Był biały, zupełnie jak jakis wampir. W jego głowie znów zadźwięczał głos demona. "Brawo. Pierwszy egzamin zdany na piątkę. Jestes rozkoszny. Nie mogę się doczekać, aż dobiorę się do ciebie." Rozległ się smiech i sen skończył się tak szybko, jak się zaczął.
- Mik, stary, żyjesz?! - Do chłopaka zaczęły dochodzić pierwsze dźwięki. Carl panikował jak mała dziewczynka. W końcu wszystko wróciło do normy.
- Carl.. - zaczął niepewnie - on siedzi w mojej głowie...
Był trochę wystraszony ale przede wszystkim podekscytowany. Pierwszy egzamin... "Więc będzie ich więcej?" Pomyslał. Chwilę potem opowiedział zdarzenie koledze.

Resztę dnia obaj spędzili w miescie. Jedzenie, salon gier, sklepy z komiksami. Musieli się odstresować, lecz Mikkel'owi nie pomogło to do końca. Wciąż miał w głowie ostatnie słowa diabła. Bał się kolejnych zadań. I miał wrażenie, że następnym razem nie pójdzie tak łatwo. W końcu na wieczór wrócił do domu. W progu drzwi stanęła jego matka.
- W samą porę, kolacja gotowa.
W tym samym czasie zadzwonił telefon domowy.
- Odbiorę. - Zaoferował się brunet, po czym podszedł i podniósł słuchawkę.
- Halo? - W odpowiedzi usłyszał tylko szum. "Głupie gierki" pomyslał. Prędko rozłączył się i dołączył do rodziców, aby w spokoju zjesć kolację.

Dzisiejszej nocy również nie miał spokojnej. Ale ta była już jakas inna. Sniło mu się, że ów demon trzyma go w swych chłodnych ramionach, że obaj są nadzy. Mikkel próbował ujrzeć jego twarz ale jakos nie mogł jej odnaleźć. Mógł tylko ujrzeć białe dłonie, które obejmowały go w pasie. Słyszał szept demona, ale nie mógł zrozumieć słów. Nie mógł też się oderwać, czuł nawet, jakby wcale tego nie chciał.

__________________________________________________________________

Cell-chan prosi o zostawienie pod spodem krótkiego komentarza, żeby Cell-chan wiedziała czy jest dla kogo pisać dalej.

wtorek, 16 lipca 2013

Demoniczna gra - rozdział I

Hej ludzie! Wracam z nowym opowiadaniem, które własnie zaczęłam pisać. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. No i mały defekt - litery 's' nie mogę wpisać z tą kreseczką na górze, ale mam nadzieję, że nie zrazi was to aż tak bardzo.. Zapraszam do nowej lekturki : )

_______________________________________________________________


Mlody chlopak imieniem Mikkel siedział teraz w czytelni miejskiej i przeglądal stare, 

podniszczone już książki o istotach pozaziemskich. Ostatnio dostal fioła na punkcie 
różnych diabelskich zabaw. To bylo głupie, ale co taki młody chłopak, ktory studiowal 
informatyke mógł mieć w glowie. Gry. Ale nie tylko; fascynowało go także hakerstwo i 
tworzenie do tego celu różnych programów. Już zanim poszedł na studia bawił się w to i 
próbował wlamać się do czyjegos komputera. Ten oto chłopak miał w głowie straszny 
nieład. Wracąjac do tematu; jego rodzice mieli dzisiaj na noc wyjsć ze znajomymi, wiec nie 
licząc młodszej siostry zostałby sam w domu. Takie okazje rodzą zazwyczaj nowe 
pomysły, dlatego zaprosił znajomych z roku na nocne zabawy w przywoływanie duchów. 

W pewnej chwili Mikkel natrafił na jakąs ciekawą stronę z zaklęciami. Były tam między 

innymi zaklęcia, jak sprowadzić demona do swiata ludzkiego. Oczy zapłonęły mu w akcie 
podniecenia emocjonalnego. Rozejrzal się, czy nikt go nie obserwuje. Kiedy upewnił się, że 
nic takiego się nie dzieje, wyrwał stronę i schował prędko do kieszeni jeans'ow.

W drodze do domu zaszedł jeszcze do swojego ulubionego sklepu z komiksami i przystał 

na dziesięć minut aby poczytać. Po chwili spojrzał na zegarek. Dochodziła dwudziesta. To 
była już pora wracać do domu. Odłożył komiks na półkę i wyszedł.

O godzinie dwudziestej drugiej zadzwonił dzwonek do drzwi. Podekscytowany chlopak zbiegl na 

dół i otworzył drzwi. Koledzy wparowali do domu jak do wlasnego. Było ich trzech i jedna 
dziewczyna. Jeden trzymał w ręku siatkę z dwoma butelkami czystej. Miał czarne, kręcone 
włosy. Był ubrany w stare jeans'y i biały podkoszulek. Na to zarzuconą miał ciemno-zieloną 
bluzę z kapturem. Zapowiadało się ciekawie. 
- Można u ciebie palić? - Spytał Ethan, drugi z kolegów. Blondyn z wielkim nosem, 
który zwracał uwagę. Trzymał w rękach dwie duże cole.
- Tylko u mnie w pokoju. - odpowiedział Mikkel.
- Co dla nas przygotowałes Mik? - odezwała się dziewczyna. Była na krótko obciętą 
szatynką z mocną opalenizną. Usmiechała się zadziornie. Była ubrana w czarne obcisłe 
spodnie i bluzkę z dosć dużym dekoltem.
Chłopak zlustrował ją wzrokiem, po czym zapewnił wszystkich, że będzie niezła zabawa. 
Zaprosił ich gestem do srodka i zaprowadził na górę do swojego pokoju. Wszyscy usiedli 
przy małym stoliku na dywanie. Dziewczyna dostała ekstra poduszkę, co by jej za twardo 
nie było. Wyjęli zakupy na stól. Kieliszki, szklanki, swiece, wszystko było już przygotowane.
Yoseob, koreańczyk, trzeci z kolegów zaczął polewać pierwszą rundę. 

Mijały godziny, towarzystwo bawiło się swietnie. Smiali się, opowiadali różne historie no i 

pili. Pili dużo. 

Wracając do Mikkel'a, był to chłopak niezwykle urokliwy, ale i męski. Był 

szczupły, lecz tu i ówdzie nie zabraklo mu tłuszczyku. Miał mały, prosty nosek i niemal żółte 
oczy. Jego czarne włosy sięgaly aż za uszy. Z charakteru chłopak był zupełnie jak mały 
piesek, który szczeka glosniej niż jego ojciec. Potrafił zaimponować calkiem sensownym 
potokiem słów. Był również uparty.

Była już godzina trzecia. Zaczęło się przedstawienie. Mik wyciągnął z szuflady kartkę i 

wytłumaczył zabawę. Wszystkim sie ona spodobała. Jedynie dziewczyna trochę bała, 
ale kiedy zaczęli, zmieniła szybko zdanie.  Ktos zgasił swiatło. Swiece zostały zapalone. 
Było ich pięć. Tyle ile osób. Rena, jedyna dziewczyna w grupie, za poleceniem gospodarza 
narysowała pentagram na dużej kartce papieru. Mikkel wyciągnął z szuflady mały scyzoryk 
chcąc zaimponować, rozciął delikatnie dłoń, tak aby na kartkę spadła kropla krwi. Po chwili 
zaczął czytać z kartki jakąs regułkę. Wszyscy złapali się za ręce i każdy powtarzał za nim 
słowa, które uważał za ważne. Nagle zgasła jedna swieca. Ale tylko jedna. Ta, która stała 
obok Mik'a. Wszystkim zmroziło to krew w żyłach. Nastała cisza. I zapaliło się swiatło. 
- Yoseob, co ty robisz?! - krzyknął jeden z chłopaków.
- Przepraszam chłopaki, muszę do toalety. - Chłopak był nawalony jak worek kartofli.
- O kurwa... No to mamy, swoją drogą dobrze zrobił, bo miałem wrażenie, że zejdę na 
zawał - palnął Ethan. Wszyscy zaczęli się smiać. Wszyscy prócz Mikkel'a. Ponieważ to on 
własnie oddał swoją krew i zgasła tylko jego swieca. Zląkł się nie na żarty. 
- Mik, nie martw się, wszyscy jestesmy najebani - wycedziła Rena. - I to ja zdmuchnęłam 
swiecę, żeby was wystraszyć.
Wszyscy, łącznie z chłopakiem zaczęli się smiać. Puscili jej to płazem. Ale pozostał jeden 
mały szczegół, o którym tylko dziewczyna wiedziała. To było kłamstwo. 
Młodzi poimprezowali jeszcze trochę i w stanie nietrzeźwosci udali się do swoich domów. 
Każdy w swoją stronę, idąc slaczkiem, chacząc o wszystkie przydrożne słupy. Mikkel 
został sam. Był tak pijany, że nie wiedział, co się dzieje. Zgasił więc swiatło i rzucił się na 
łóżko, zasypiając niemal od razu. Nie zorientował się nawet, że nie jest sam...

______________________________________________________________


Baaaardzo proszę komentować, jesli ktos to czyta, inaczej Cell-chan będzie smutna i nie napisze dalej..