UWAGA!!


Uwaga!
Na tej stronie znajdują się treści o tematyce yaoi, czyli w skrócie o miłości dwóch mężczyzn. Jeżeli nie tolerujesz tego typu związków - opuść tę stronę bez zbędnych komentarzy. Wszystkich pozostałych gorąco zapraszam do zagłębienia się w świat Celtic Desires Studio.
Obrazek w nagłówku pozwoliłam sobie delikatnie przerobić. Oryginał znalazłam na stronie 'zerochan.net'. Nie utożsamiam się z autorem ani nie przywlaszczam sobie praw autorskich.
Pozdrawiam, Celliano.

sobota, 7 kwietnia 2012

no.1

i n f o r m a t i o n s //.

rodzaj; shounen-ai
uwagi; brak

miejsce akcji; plaża
bohaterowie; dante (devil may cry) x jakiś chłopak
__________________________________________________

Plaża. Upał z samego rana. 


Leżałem na ręczniku kiedy zaczął iść w moją stronę. Nosił w rękach kartonowe pudło a na nim tacę z napojami w kubeczkach plastikowych. Krzyczał, że sprzedaje bodajże za siedemdziesiąt jenów jeden. Wszystkie jednak były takie same. On ubrany był wyłącznie w czerwone slipy kąpielowe. Przyglądałem się uważnie. Wyglądał na bardzo młodego. Nie dałbym więcej jak dziewiętnaście lat. Nie był specjalnie przystojny ani umięśniony. Taki zwykły ktoś. Jedynie wyróżniały go jasne, niemalże białe włosy. Na oko niecałe dziesięć centymetrów długości. A do kompletu jeszcze ciemne okulary przeciwsłoneczne na nosie. Takie zestawienie czyniło go naprawdę zabawnym. Kiedy już podszedł, zapytał tylko czy nie  zechciałbym pomóc mu zarobić. Zlustrowałem go z góry na dół i spowrotem. Uśmiechnął się zawadiacko. Odwróciłem się więc i sięgnąłem do plecaka po portfel. Od parudziesięciu jenów nie zbiednieję a chłopakowi się przyda. Wyjąłem należną sumę, podczas gdy on usadawiał karton z tacą w bezpiecznym miejscu. Zabrał jeden kubeczek, zalany trochę więcej niż do połowy pomarańczowym napojem. W gruncie rzeczy nie zależało mi na tym szajsie. Poprosił to daję kasę. Daję, bo mam dużo. Musiał podejść bliżej żeby dokonać wymiany. Szlag by to trafił, że musiał potknąć się o moje nogi. Runął prosto na mnie. Pal licho, że sok rozlał się na moje nowe spodenki. On jednak upadł na tyle niefortunnie, że chcąc podeprzeć się,  złapał coś czego... wiadomo, nie powinien. Zabolało. Zakląłem na tyle głośno, że usłyszał nie tylko on, ale kilka osób w okolicy. Chłopak szybko się podniósł i przeprosił. Ludzie przyglądali się całemu zajściu. Na szczęście nie było ich za wiele. On przepraszał najgłośniej jak się dało. Puściłem mu płazem ten incydent. Oznajmiłem, że nic się nie stało. Wyjąłem z plecaka chusteczkę. Zacząłem wycierać w miejscach, w których jeszcze miało to jakiś sens. Zaoferował swoją pomoc, ale zapewniłem, że poradzę sobie sam. Oprócz spodenek, wszystko inne było suche. Całe szczęście, że napoju nie było za wiele. Pieniądze i portfel także były uratowane. Po chwili dostałem kolejną porcję soku. Tym razem wszystko poszło gładko. Nikt już na nas nie zwracał uwagi. Zapłaciłem nieszczęsne siedemdziesiąt jenów. Chciał wręczyć mi w ramach przeprosin kolejny sok. Gratis. Oczywiście odmówiłem. Nie było takiej potrzeby. I tak zamierzałem to wylać. Jeszcze raz przeprosił i... oblizał soczyście rękę, którą to ścisnął moją chlubę. Po chwili zabrał karton z tacą i odszedł. Zdawało mi się jeszcze, że specjalnie kręcił tyłkiem. Wydawało mi się to strasznie idiotyczne. Ale dałem temu spokój. Spróbowałem soku. Nic specjalnego. Mógłbym kupić cały karton w pobliskim spożywczaku. I to za niewiele więcej. Bodajże pełne sto jenów. Wylałem resztę kawałek dalej. Spakowałem resztę rzeczy, otrzepałem koc z piasku i skierowałem się w stronę domu. Chyba za mocno dziś słońce grzało...



__________________________________________________________________
obrazek z 'zerochan.net'