To cos, co stało tuż obok jego łóżka, nie było człowiekiem. Mikkel, zanim zasnął, obrócił się na bok i zdarzyło mu się uchylić jeszcze powieki. Wtedy zobaczył cos. Wystraszył się i spadł z łóżka na plecy. Czarna postura zbliżyła się do niego.
- Z-zostaw mnie, czego chcesz?? - Zapytał rozpaczliwie Mik. Był przerażony do szpiku kosci. Stwór nie odpowiadał. W głowie chłopaka był ogromny chaos. Nie potrafił skleić mysli. Nagle w jego umysle zapadła cisza i rozbrzmiał niski, ciężki głos. "Po co mnie tu wezwałes? Chcesz się zabawić?" Stwór zaczął się przeraźliwie smiać. Chłopak nie widział dobrze jego twarzy. W pokoju było ciemno.
- To była głupia wyliczanka, zostaw mnie w spokoju! - wycedził chłopak przez zęby. Nie zastanawiał się nad tym, co mówi i robi. Był pijany. W jego głowie zabrzmiał po raz kolejny ten sam głos "Teraz ja się zabawię. Z tobą i twoimi przyjaciółmi. Taka mała wyliczanka. Przygotujcie się..." Po czym z usmiechem na ustach rozpłynął się w powietrzu. Mikkel był przerażony. Bał się zasnąć, więc postanowił, że wyjdzie na krótki spacer, aby się przewietrzyć.
Po paru minutach zaszedł do parku. Zakręciło mu się w głowie. Usiadł na ławce. Zdecydowanie wypił za dużo. Nagle zrobiło mu się niedobrze. Szybko pobiegł w krzaki i zaczął wymiotować. To było okropne uczucie, ale wciąż nie gorsze jak spotkanie z diabłem. Zaraz, "co to w ogóle było?" Pomyslał. "Boże, co ja zrobiłem.. Teraz ten demon nie da mi spokoju, póki mnie nie zniszczy.." Dopiero teraz zaczęło do niego docierać to, co zrobił. Zaczął igrać z diabłem. Po tym, co on powiedział bał się nie tylko o siebie, ale i o swoich przyjaciół.
Mikkel nie mógł zasnąć do około piątej nad ranem. Później zmęczenie wzięło górę. Sniło mu się dokładnie to, co stało się w nocy, kiedy wszyscy wyszli. Spotkanie z demonem. Boże, on go na prawdę wezwał. Sciągnął go do swiata ludzi. Diabła. Chłopak się nie tylko bał, ale i był zafascynowany tym, że to głupie zaklęcie było jednak prawdziwe. Sniło mu się jeszcze cos bardzo strasznego. Demon obejmował go od tyłu. Sciskał go niesamowicie mocno. Powoli wbijał mu w plecy ogromną, zaostrzoną na końcu lagę. Brunet nie mógł się wyrwać. Próbował, ale fala bólu ogarniała jego ciało. I czuł, że nie może nic zrobić. Czuł bezsilnosć. I nagle czarna postura pojawiła się naprzeciwko niego z drugą, identyczną lagą. Już miał zostać przebity po raz drugi, kiedy się obudził. Był zlany potem a łzy mimowolnie ciekły po jego policzkach. Wcale nie chciał płakać. To było automatyczne. Szybko wytarł twarz w posciel, po czym poszedł do łazienki wziąć krótki prysznic. Miał nadzieję, że to wszystko było tylko głupim snem. Fantazją. Siłą wyobraźni. Nie było. Po wyjsciu z łazienki w mig się o tym przekonał. Na scianie juz czekala na niego niespodzianka. Krwią napisane było "Carl, dzis, 10:33". Carl był jednym z dzisiejszych, nocnych gosci. Mikkel, po przeczytaniu tego wystraszył się nie na żarty. Spojrzał na zegarek. Dochodziła dziesiąta. Prędko ubrał się i wybiegł z domu, nie jedząc nawet sniadania. Skierował się do domu Carl'a. Miał szczęscie, że mieszkali blisko siebie. Zadzwonił do drzwi.
- Carl! - wykrzyczał, kiedy tylko drzwi się uchyliły. Zaspany chłopak spytał, co się stało.
- Dzisiaj, 10:33, ten demon przyszedł do mnie, on nas wszystkich zabije! - Wykrzyczał.
- Stary, nie żartuj sobie w ten sposób - mina kolegi wykrzywiła się w grymasie.
Było już piętnascie po dziesiątej..
- Mogę wejsć? - Spytał, uspokajając się odrobinę.
- Wpadaj - zaprosił go Carl.
Po dziesięciu minutach wszystko było już wyjasnione. Chłopak był wstrząsnięty.
- Mik, cos ty zrobił, ja nie chcę umierać! - Nie mógł się uspokoić.
- Nie umrzesz. Nikomu z nas się nic nie stanie. Będę z tobą i w razie czego obronię cię. On powiedział, że jestem dla niego najważniejszy. Póki tu będę, nic się nie stanie.
Doszła 10:30. Chłopacy czekali z niecierpliwoscią i strachem w oczach. O nie, Mik nie. On był nadzwyczaj pewny siebie.
- Przyjmuję wyzwanie. - Powiedział pod nosem.
W końcu, trzy minuty później nic się nie stało. Zupełnie nic. Carl odetchnął z ulgą, ale Mikkel czuł, że to nie koniec. I jak na zawołanie przestał oddychać. Zbledł w ciągu dwóch sekund. Był biały, zupełnie jak jakis wampir. W jego głowie znów zadźwięczał głos demona. "Brawo. Pierwszy egzamin zdany na piątkę. Jestes rozkoszny. Nie mogę się doczekać, aż dobiorę się do ciebie." Rozległ się smiech i sen skończył się tak szybko, jak się zaczął.
- Mik, stary, żyjesz?! - Do chłopaka zaczęły dochodzić pierwsze dźwięki. Carl panikował jak mała dziewczynka. W końcu wszystko wróciło do normy.
- Carl.. - zaczął niepewnie - on siedzi w mojej głowie...
Był trochę wystraszony ale przede wszystkim podekscytowany. Pierwszy egzamin... "Więc będzie ich więcej?" Pomyslał. Chwilę potem opowiedział zdarzenie koledze.
Resztę dnia obaj spędzili w miescie. Jedzenie, salon gier, sklepy z komiksami. Musieli się odstresować, lecz Mikkel'owi nie pomogło to do końca. Wciąż miał w głowie ostatnie słowa diabła. Bał się kolejnych zadań. I miał wrażenie, że następnym razem nie pójdzie tak łatwo. W końcu na wieczór wrócił do domu. W progu drzwi stanęła jego matka.
- W samą porę, kolacja gotowa.
W tym samym czasie zadzwonił telefon domowy.
- Odbiorę. - Zaoferował się brunet, po czym podszedł i podniósł słuchawkę.
- Halo? - W odpowiedzi usłyszał tylko szum. "Głupie gierki" pomyslał. Prędko rozłączył się i dołączył do rodziców, aby w spokoju zjesć kolację.
Dzisiejszej nocy również nie miał spokojnej. Ale ta była już jakas inna. Sniło mu się, że ów demon trzyma go w swych chłodnych ramionach, że obaj są nadzy. Mikkel próbował ujrzeć jego twarz ale jakos nie mogł jej odnaleźć. Mógł tylko ujrzeć białe dłonie, które obejmowały go w pasie. Słyszał szept demona, ale nie mógł zrozumieć słów. Nie mógł też się oderwać, czuł nawet, jakby wcale tego nie chciał.
__________________________________________________________________
Cell-chan prosi o zostawienie pod spodem krótkiego komentarza, żeby Cell-chan wiedziała czy jest dla kogo pisać dalej.