Hej ludzie! Wracam z nowym opowiadaniem, które własnie zaczęłam pisać. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. No i mały defekt - litery 's' nie mogę wpisać z tą kreseczką na górze, ale mam nadzieję, że nie zrazi was to aż tak bardzo.. Zapraszam do nowej lekturki : )
_______________________________________________________________
Mlody chlopak imieniem Mikkel siedział teraz w czytelni miejskiej i przeglądal stare,
podniszczone już książki o istotach pozaziemskich. Ostatnio dostal fioła na punkcie
różnych diabelskich zabaw. To bylo głupie, ale co taki młody chłopak, ktory studiowal
informatyke mógł mieć w glowie. Gry. Ale nie tylko; fascynowało go także hakerstwo i
tworzenie do tego celu różnych programów. Już zanim poszedł na studia bawił się w to i
próbował wlamać się do czyjegos komputera. Ten oto chłopak miał w głowie straszny
nieład. Wracąjac do tematu; jego rodzice mieli dzisiaj na noc wyjsć ze znajomymi, wiec nie
licząc młodszej siostry zostałby sam w domu. Takie okazje rodzą zazwyczaj nowe
pomysły, dlatego zaprosił znajomych z roku na nocne zabawy w przywoływanie duchów.
W pewnej chwili Mikkel natrafił na jakąs ciekawą stronę z zaklęciami. Były tam między
innymi zaklęcia, jak sprowadzić demona do swiata ludzkiego. Oczy zapłonęły mu w akcie
podniecenia emocjonalnego. Rozejrzal się, czy nikt go nie obserwuje. Kiedy upewnił się, że
nic takiego się nie dzieje, wyrwał stronę i schował prędko do kieszeni jeans'ow.
W drodze do domu zaszedł jeszcze do swojego ulubionego sklepu z komiksami i przystał
na dziesięć minut aby poczytać. Po chwili spojrzał na zegarek. Dochodziła dwudziesta. To
była już pora wracać do domu. Odłożył komiks na półkę i wyszedł.
O godzinie dwudziestej drugiej zadzwonił dzwonek do drzwi. Podekscytowany chlopak zbiegl na
dół i otworzył drzwi. Koledzy wparowali do domu jak do wlasnego. Było ich trzech i jedna
dziewczyna. Jeden trzymał w ręku siatkę z dwoma butelkami czystej. Miał czarne, kręcone
włosy. Był ubrany w stare jeans'y i biały podkoszulek. Na to zarzuconą miał ciemno-zieloną
bluzę z kapturem. Zapowiadało się ciekawie.
- Można u ciebie palić? - Spytał Ethan, drugi z kolegów. Blondyn z wielkim nosem,
który zwracał uwagę. Trzymał w rękach dwie duże cole.
- Tylko u mnie w pokoju. - odpowiedział Mikkel.
- Co dla nas przygotowałes Mik? - odezwała się dziewczyna. Była na krótko obciętą
szatynką z mocną opalenizną. Usmiechała się zadziornie. Była ubrana w czarne obcisłe
spodnie i bluzkę z dosć dużym dekoltem.
Chłopak zlustrował ją wzrokiem, po czym zapewnił wszystkich, że będzie niezła zabawa.
Zaprosił ich gestem do srodka i zaprowadził na górę do swojego pokoju. Wszyscy usiedli
przy małym stoliku na dywanie. Dziewczyna dostała ekstra poduszkę, co by jej za twardo
nie było. Wyjęli zakupy na stól. Kieliszki, szklanki, swiece, wszystko było już przygotowane.
Yoseob, koreańczyk, trzeci z kolegów zaczął polewać pierwszą rundę.
Mijały godziny, towarzystwo bawiło się swietnie. Smiali się, opowiadali różne historie no i
pili. Pili dużo.
Wracając do Mikkel'a, był to chłopak niezwykle urokliwy, ale i męski. Był
szczupły, lecz tu i ówdzie nie zabraklo mu tłuszczyku. Miał mały, prosty nosek i niemal żółte
oczy. Jego czarne włosy sięgaly aż za uszy. Z charakteru chłopak był zupełnie jak mały
piesek, który szczeka glosniej niż jego ojciec. Potrafił zaimponować calkiem sensownym
potokiem słów. Był również uparty.
Była już godzina trzecia. Zaczęło się przedstawienie. Mik wyciągnął z szuflady kartkę i
wytłumaczył zabawę. Wszystkim sie ona spodobała. Jedynie dziewczyna trochę bała,
ale kiedy zaczęli, zmieniła szybko zdanie. Ktos zgasił swiatło. Swiece zostały zapalone.
Było ich pięć. Tyle ile osób. Rena, jedyna dziewczyna w grupie, za poleceniem gospodarza
narysowała pentagram na dużej kartce papieru. Mikkel wyciągnął z szuflady mały scyzoryk
chcąc zaimponować, rozciął delikatnie dłoń, tak aby na kartkę spadła kropla krwi. Po chwili
zaczął czytać z kartki jakąs regułkę. Wszyscy złapali się za ręce i każdy powtarzał za nim
słowa, które uważał za ważne. Nagle zgasła jedna swieca. Ale tylko jedna. Ta, która stała
obok Mik'a. Wszystkim zmroziło to krew w żyłach. Nastała cisza. I zapaliło się swiatło.
- Yoseob, co ty robisz?! - krzyknął jeden z chłopaków.
- Przepraszam chłopaki, muszę do toalety. - Chłopak był nawalony jak worek kartofli.
- O kurwa... No to mamy, swoją drogą dobrze zrobił, bo miałem wrażenie, że zejdę na
zawał - palnął Ethan. Wszyscy zaczęli się smiać. Wszyscy prócz Mikkel'a. Ponieważ to on
własnie oddał swoją krew i zgasła tylko jego swieca. Zląkł się nie na żarty.
- Mik, nie martw się, wszyscy jestesmy najebani - wycedziła Rena. - I to ja zdmuchnęłam
swiecę, żeby was wystraszyć.
Wszyscy, łącznie z chłopakiem zaczęli się smiać. Puscili jej to płazem. Ale pozostał jeden
mały szczegół, o którym tylko dziewczyna wiedziała. To było kłamstwo.
Młodzi poimprezowali jeszcze trochę i w stanie nietrzeźwosci udali się do swoich domów.
Każdy w swoją stronę, idąc slaczkiem, chacząc o wszystkie przydrożne słupy. Mikkel
został sam. Był tak pijany, że nie wiedział, co się dzieje. Zgasił więc swiatło i rzucił się na
łóżko, zasypiając niemal od razu. Nie zorientował się nawet, że nie jest sam...
______________________________________________________________
Baaaardzo proszę komentować, jesli ktos to czyta, inaczej Cell-chan będzie smutna i nie napisze dalej..
Zaczyna mi się podobać, albowiem jeżeli istnieje coś co jest bez granic jest to napewno głupota.
OdpowiedzUsuń