Następnego dnia telefon nie przestawał dzwonić. Mikkel, gdy odbierał, slyszał tylko szum w słuchawce i dzwięki, jak gdyby szept demona ze snu. Telefon dzwonil równo, co dwie godziny. "Mik, rusz głową, to musi coś znaczyć". Chłopak, pomimo swojej porywczości wcale nie był głupi. Wprost przeciwnie. Jak sie zmusił do myślenia, potrafiłby nie jedną ciężką zagadkę rozwiązać. Kiedy dochodziła 17, wiedział już, że telefon za chwilę zadzwoni. Tym razem wpadł na pomysł, żeby go nie odbierać. Czekał z niecierpliwością, aż 5 raz w tym dniu rozlegnie sie sygnał telefonu. Kiedy minęła 17 nic się nie stało. Mikkel czekał jeszcze chwile jednak nic się nie wydarzyło. Postanowił więc udać się do swojego pokoju i pouczyć się do jutrzejszego dnia na uniwerku. Tego dnia nie wydarzyło się już nic związanego z czarną postacią. Nastepnego dnia obudził go sygnał jego telefonu komórkowego. Zanim spojrzał na wyświetlacz, byl przerażony, że historia się powtarza. To był jednak tylko Yoseob.
- Halo?
- Stary nie uwierzysz, co się stało. - przez chwilę serce Mikkela zabiło mocniej.
- Co takiego? Mógłbyś mnie tak nie straszyć? - Jego głos załamał się momentalnie. Jego kolega brzmiał całkiem poważnie.
- Sniło mi się, że wpadałem ciągle do ogromnego wodospadu. Za każdym razem jak leciałem, odwracając sie widziałem uśmiech demona. - Mikkel był wściekły. Spojrzał na zegarek. Dochodziła 7. Miał godzine, żeby pojawic sie na uniwersytecie. - Co to miało w ogóle byc, co?!
- Słuchaj Yoseob, spotkamy sie za godzine i wtedy opowiesz mi wszystko okej?
- Spoko ale wiesz.. Boje sie normalnie wyjśc z domu. - W słuchawce rozległ sie smiech.
- Nie martw sie, to tylko sen. - Mikkel uspokajal przyjaciela. - Do zobaczenia.
- Na razie!
Chlopak rozłączył sie, po czym pobiegł do łazienki wziąc prysznic. Myslał, że diabeł o nim zapomniał. Wiedział jednak, że to nie mogłoby byc takie proste. W koncu nie na darmo mówią, że szatan to samo zło. Jak już raz do ciebie przyjdzie, nie da spokoju, póki nie zniszczy twojej duszy. Mimo wszystko Mikkel postanowił, że nie da sie złamac.
O ósmej siedział już na swoim miejscu. To była lekcja z komputerami. Przez cały dwugodzinny wykład pisał na czacie z czwórka przyjaciół. Okazało sie, że każdemu snił sie dzisiaj diabeł. Ethan, który interesuje sie bardzo koszykówką snił, że gra z czarną postacią jeden na jednego. Nie mógł jednak zdobyc ani jednego kosza. Wciąż próbował, jednak jego wysiłki poszły na marne. Przegral 0 do 189. Nie mógł sie po tym pozbierac. Rena miala sen, że jest dziwką i pieprzy ją każdy przechodzen. Każdy wyglądał jednak bardzo dziwnie. Nie mogła dostrzec ich twarz. Carl miał zupełnie różny sen od innych. Nie dotyczyl on jego samego. Widzial jak każdy członek jego rodziny ginie w jakimś wypadku. I na koncu uśmiechnieta czarna postac. Mikkelowi jednak nie śniło sie dzisiaj nic. Nie wiedział dlaczego. Wyglądało na to, że ktoś tu przeniósł swoją zabawe na innych. Wszyscy byli przerażeni nie na żarty.
- Przepraszam was ludzie. - Odezwał sie po zajeciach.
- Nie martw sie, od teraz spróbujemy przejśc przez to razem. - Odpowiedział Ethan.
Wszyscy byli przygnebieni. No prawie wszyscy. Mikkel był zdeterminowany, żeby zniszczyc nawiedzające jego przyjaciół zło.
- Bez obaw, zniszcze go - palnal.
Koledzy spojrzeli na niego ze zdziwieniem.
Kiedy otworzył usta żeby cos dodac, nagle diabeł znów dostał sie do jego umysłu. On sam nic nie mówił. Chłopak słyszał tylko głośne jeki, jakby podczas uprawiania seksu. Seksu meżczyzn. Po chwili poczuł jak wlasny penis mu staje. Miał mokro. Czuł, jak ktoś trzyma go w ustach i porusza głową w przód i w tył, obracając i krążąc jezykiem wokół jego meskości. Ten ktoś był w tym zajebisty. Jeszcze nigdy sie tak dobrze nie czuł. Spojrzał w dół i ujrzał twarz. Twarz szatana. Długi, prosty i lekko zakrzywiony w dół nos, pełne, lecz nie duże usta; nie mógł ich dobrze ocenic, bo były zaciśniete na jego meskości. Mimo wszystko wciąż nie mógł dostrzec jego oczu przez opadającą grzywke. Miał czarne, proste włosy. Nie były długie. Nie mógł sie oprzec, żeby ich nie dotknąc. Wplótl palce w kosmyki. Był niesamowicie podniecony. Po chwili poczuł uderzenie. To on sam upadł na ziemie. Wtedy sie ocknął. Wszycy patrzyli sie na niego i szeptali. Tylko Yoseob, Ethan, Rena i Carl byli przy nim i próbowali go obudzic. Nagle Rena pochylila sie nad nim.
- Mikkel, stoi ci... To znów on?
Po chwili chłopak spłonął na twarzy jak burak i podniósł sie szybko zasłaniając krocze. "A wiec to tak chcesz pogrywac?", pomyślał.
- Nie ukrywam, że bedzie z nim cieżko... - dodał po chwili wplatając dłonie w swoje włosy i usmiechnął sie mimowolnie.
______________________________________________
To be continued...
______________________________________________
To be continued...